Od razu wyjaśnię co rozumiem pod pojęciem „papierki”. Nie, wcale nie uważam, że czytający tego bloga to debile. Na pewno 99% wie co mam na myśli. Dla formalności – papierki to zaświadczenia i certyfikaty potwierdzające wiedzę i umiejętności.
Są dwa podejścia do papierków. Jedni uważają, że dzisiaj papierki są najważniejsze. Bez nich nie ma czego szukać np. na rynku pracy. Stąd popularne "studiowanie dla papierka", dla tytułu mgr przed nazwiskiem. Drugie podejście jest zupełnie inne. Papierki nie mają żadnego znaczenia. Najważniejsze jest doświadczenie i to co człowiek potrafi. Pracodawca sam pozna i oceni kwalifikacje kandydata.
Co ja myślę na ten temat? Moje zdanie jest takie, że lepiej mieć papierki niż ich nie mieć. Nigdy nie wiadomo, w jakich okolicznościach mogą się przydać. Poza tym muszę przyznać, że papierki mobilizują mnie do działania. Gdyby nie certyfikaty, pewnie nie ukończyłabym kilku kursów NBP i nie rozpoczęłabym szkoleń Akademii PARP.
Papierki są (zazwyczaj) obiektywnym potwierdzeniem wiedzy i umiejętności danej osoby. Inaczej wygląda wpis w CV „angielski – zaawansowany”, a inaczej „angielski – zaawansowany. CAE”. Informacja o posiadanym certyfikacie mówi, że dana osoba naprawdę zna język na takim poziomie, jaki deklaruje. Egzaminy przeprowadzane są według z góry ustalonych zasad, dlatego każdy ma taką samą szansę przygotowania się i uzyskania certyfikatu. Samo kolekcjonowanie papierków na pewno nie zapewni nikomu sukcesu. Szansa zwiększy się, kiedy do papierków dodamy umiejętności interpersonalne i doświadczenie zawodowe. Warto też pamiętać, że po kilku latach braku kontaktu z językiem obcym poziom zaawansowany może zamienić się w podstawowy. Taka sama sytuacja ma miejsce w przypadku wielu innych umiejętności.