Strony

sobota, 29 października 2011

Telenowele (3): Stare, dobre telenowele

Uwielbiam te chwile, kiedy telenowela staje się coraz bardziej wciągająca. Wtedy nie sposób oderwać się od ekranu i można oglądać odcinek za odcinkiem, bez przerwy. 

Jednak to, że lubię telenowele, nie znaczy, że do wszystkich produkcji podchodzę tak bezkrytycznie. Oglądanie telenowel jest świetną rozrywką pod warunkiem, że potrafimy dostrzec nie tylko ich zalety, ale również wady. Niestety, niektóre wątki są po prostu głupie, pozbawione sensu i logiki. Można odnieść wrażenie, że producenci chcą zrobić z widzów idiotów. To zdarza się często szczególnie w nowych produkcjach. Stare telenowele (mam na myśli te z okresu ok. 2000 roku) były inne, zdecydowanie lepsze. Teraz nie ma już w telewizji takich telenowel jak "Porywy serca", "Angela", "Cristina", "Zbuntowany anioł", "Luz Maria". Tamte czasy już nie wrócą, ale na szczęście są miejsca w sieci, gdzie można obejrzeć stare, dobre telenowele i w dodatku podzielić się wrażeniami z innymi fanami tego gatunku.

Czasami zastanawiam się co lektor myśli o tych wszystkich telenowelach i ludziach, którzy je oglądają. Nie wiem dokładnie jak wygląda praca lektora, ale skoro jego zadaniem jest przeczytanie tekstu w odpowiednim tempie, to chyba musi obejrzeć sceny, do których podkłada swój głos. Wszystkie sceny czyli całą telenowelę. Jestem ciekawa ile mu za to płacą, skoro ciągle pracuje w ten sposób. Chyba naprawdę to lubi ;)

piątek, 28 października 2011

Telenowele (2)

Oglądanie telenowel nie jest tylko głupią rozrywką dla gospodyń domowych. Są przynajmniej dwa powody, które świadczą o tym, że czas spędzony na oglądaniu telenowel nie jest czasem straconym:
  • Język hiszpański. Dzięki oglądaniu telenowel znam wiele hiszpańskich słówek. Kiedy oglądam wersję z polskim lektorem, słówka same wchodzą do głowy. Poza tym bardzo lubię słuchać, jak bohaterowie mówią po hiszpańsku. Często oglądam wybrane sceny w wersji oryginalnej, bez lektora.
  • Meksyk! Uwielbiam ten kraj. Dzięki oglądaniu telenowel mam szansę zobaczyć, jak wygląda życie w kulturze trochę innej niż nasza. Stąd moje posty z różnymi ciekawostkami, które zobaczyłam w telenowelach. W niektórych telenowelach krajobrazy są po prostu piękne (np. miasteczko i morze w San Carlos /"Porywy serca"/). Również tętniące życiem Mexico City zrobiło na mnie duże wrażenie. Nie wiem na ile wiarygodnie pokazano w telenowelach realia życia w Meksyku, ale przecież coś musi być prawdziwe ;)

Chciałabym pojechać do Meksyku. Na razie to niemożliwe. Na drodze do spełnienia tego marzenia stoją dwie przeszkody. Nie mam pieniędzy i odwagi ;)

Nie wszystkie telenowele są kręcone w Meksyku. Na przykład bardzo popularny „Zbuntowany anioł” to telenowela argentyńska, a „Luz Maria” i „Fiorella” to telenowele peruwiańskie. Do telenowel meksykańskich należą m.in.: „Angela”, „Porywy serca”, „Cristina”, „Nigdy cię nie zapomnę”, a z nowszych produkcji np. „Triumf miłości” i „Kiedy się zakocham” (to telenowele meksykańskiej wytwórni Televisa).

czwartek, 27 października 2011

Telenowele (1)

Lubię oglądać telenowele. Wiem, że nie jest to najbardziej ambitny sposób spędzania wolnego czasu, ale „lubię to” ;) i nic na to nie poradzę. Główny wątek w każdej telenoweli to historia miłosna głównych bohaterów. Kobieta i mężczyzna zakochują się w sobie, najczęściej od pierwszego wrażenia, ale na drodze do ich szczęścia pojawia się wiele przeszkód. Tym co odróżnia telenowelę od polskich czy amerykańskich seriali jest z góry określona ilość odcinków i konsekwentne dążenie do zakończenia. W ostatnim odcinku oglądamy ślub kościelny zakochanej pary. Wcześniej następuje rozwiązanie wszystkich wątków pobocznych dotyczących rodziny, przyjaciół i wrogów głównych bohaterów.

Niektóre telenowele są oceniane przez widzów jako doskonałe. Jednak nie brakuje telenowel bezlitośnie krytykowanych np. na forach internetowych. Co decyduje o sukcesie telenoweli?

  • Moim zdaniem bardzo ważny jest właściwy dobór "protów" (określenie pary głównych bohaterów). Pomiędzy kobietą i mężczyzną musi być tzw. "chemia". Tylko wtedy widz będzie z przyjemnością oglądał sceny rozgrywające się pomiędzy parą zakochanych. Jeżeli historia miłosna jest wciągająca i przedstawiona w interesujący sposób, to telenowelę przyjemnie się ogląda pomimo nudnych wątków pobocznych.
  • Telenowela nie może być zbyt długa. Około 90 odcinków zdecydowanie wystarczy. Widzowie nie znoszą bezsensownego przedłużania akcji, dodawania niepotrzebnych wątków i scen.

środa, 26 października 2011

Kult Najświętszej Panienki ("Triumf miłości")

Telenowela "Triumf miłości" jest obecnie emitowana na TV4. Zainteresowałam się nią, ponieważ jest to remake "Cristiny", którą można było oglądać kilkanaście lat temu na TVNie. 

Nie śledzę z uwagą każdego odcinka, ale zdążyłam zauważyć dość interesującą ciekawostkę kulturową. W Meksyku, podobnie jak w Polsce, większość ludzi deklaruje przynależność do Kościoła Katolickiego. Jednak w naszym kraju kult maryjny nie jest tak powszechny jak w Meksyku. Tam wierni (za sprawą objawień z XVI wieku) oddają cześć Najświętszej Marii Pannie z Gwadelupy. Producenci "Triumfu miłości" nie pozostali obojętni wobec tego zjawiska. W telenoweli bohaterowie modlą się do Najświętszej Panienki i bezgranicznie jej ufają. To właśnie Maryję, nie Boga, proszą o wsparcie i pomoc w rozwiązaniu problemów. Wizerunek Matki Boskiej z Gwadelupy pojawia się w wielu scenach. Zrobiłam kilka screenów.












Obraz z wizerunkiem papieża Jana Pawła II

niedziela, 23 października 2011

Gazety

Jaka powinna być gazeta, którą warto kupić?
  • Przede wszystkim ważne są interesujące artykuły. Bez tego nie ma po co kupować gazety.
  • Ważna jest też grubość. Nie chcę cienkiej gazety, którą tylko przeglądnę i rzucę w kąt.
  • Dodatkowym plusem jest grafika - ładne ilustracje i dobry papier.

    Dobre gazety nie są tanie, ale nie można powiedzieć, że ich cena jest przesadnie wysoka. Myślę, że co jakiś czas można pozwolić sobie na wydatek ok. 10 złotych. W zamian za tę niewielką kwotę możemy spędzić kilka lub nawet kilkanaście godzin na czytaniu interesujących artykułów. Nieprawda, że "nie ma po co kupować gazet, bo wszystko jest w Internecie". Poza tym chciałabym czasem odpocząć od komputera i przeczytać coś z kartki, a nie z ekranu.

    Kilka dni temu odwiedziłam Empik. Można tam obejrzeć i kupić mnóstwo gazet. Dział z prasą jest bardzo duży. Wizytę w Empiku rozpoczęłam od poszukiwania magazynu K MAG, polecanego na blogu em. Długo nie mogłam go zlokalizować, ale w końcu znalazłam na jednej z niższych półek. Okładka zrobiła na mnie duże (bardzo pozytywne!) wrażenie. Zdjęcia i cała oprawa graficzna również. Niestety, najgorzej było z tym, po co tak naprawdę kupujemy gazety. Poza jednym wywiadem i artykułem nie znalazłam nic ciekawego. Myślę, że ten magazyn spodoba się osobom bardziej zainteresowanym kulturą i nowinkami w świecie mody i kosmetyków. Obiektywnie muszę przyznać, że K MAG reprezentuje bardzo wysoki poziom.

    Nie wyszłam z Empiku z pustymi rękami. Gazeta, którą wybrałam, była zafoliowana (nie mogłam zajrzeć do środka), ale tym razem intuicja mnie nie zawiodła. Już nie mogę się doczekać kolejnego numeru! Ale o tym napiszę następnym razem.

    niedziela, 16 października 2011

    Blog lifestylowy

    Ostatnio samorealizacja niezbyt dobrze mi idzie. Nie chcę pisać na blogu tylko o postępach w realizacji celów. Teraz, przez jakiś czas, moje myśli będą skupione wokół pracy licencjackiej. Do 4. grudnia powinniśmy oddać ok. 30 stron, a ja jeszcze nie zaczęłam pisać. Na szczęście mam plan zatwierdzony przez promotora, wybrałam kilka pozycji do literatury i mniej więcej wiem jak moja praca ma wyglądać. Muszę się tym zająć już teraz. Nie chcę tego odkładać na ostatnią chwilę. Pod presją czasu mogę się uczyć na kolokwium, ale nie pisać pracę, którą będę musiała obronić przed komisją.

    Na blogu mojej internetowej koleżanki (chyba mogę ją tak nazwać :) ) znalazłam określenie "blog lifestylowy". Nie mogę pisać o kosmetykach, bo w tym temacie jestem raczej minimalistką. Im mniej mazideł tym lepiej. Jeśli chodzi o modę, mogłabym opisać, czego brakuje w mojej szafie. A brakuje wielu rzeczy, bo zakupy okładam na "jak schudnę" co chyba nigdy nie nastąpi. Pozostaje mi pisać o życiu ;) O tym co robię i o różnych ciekawych rzeczach, które zwrócą moją uwagę.